środa, 10 maja 2017

0-2

- Hong Nawoon. - podałam mu dłoń, którą z radością uścisną.
- Jest siostrą Seunggi. - powiedział Taehyung, upijając łyk piwa.
- Twojego..
- Kolegi. - przerwał mu szybko.
- Pewnie. - uśmiechnął się Yoongi. - Może masz ochotę zobaczyć pozostałych?
- Waszych braci? - zdziwiłam się na propozycję chłopaka.
- Czemu nie. - zawtórowałam mu uśmiechem.
- Więc chodźmy. - złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę tłoczących się ludzi. Przepychając się przez tłum, wyszliśmy w końcu na taras, przechodząc do równie zatłoczonego ogrodu.
- Namjoon hyung! - krzyknął Yoongi, machając ręką. Spojrzałam na osobę otoczoną wianuszkiem dziewczyn. Wyższy od blondyna chłopak machnął mu, zapraszając nas bliżej. Podchodząc do nieznajomego, przyjrzałam mu się dokładniej. Jego fioletowe, matowe włosy były dla mnie nowością.
- Chciałbym Ci kogoś przedstawić. - Yoongi wszedł do kółka, próbując odegnać dziewczyny, które otaczały starszego. Zaraz obok Namjoona pojawił się nieco niższy od Yoongiego chłopak w czarnej czuprynie. Spojrzał na mnie, po czym uśmiechnął się łobuzersko i położył dłoń na ramieniu starszego.
- Spadajcie. - syknął do dziewczyn, które usiłowały zwrócić uwagę Namjoona. Zrezygnowane odeszły od nas, zostawiając naszą czwórkę w krótkim milczeniu.
- To Nawoon, siostra Seunggi. - powiedział w końcu Yoongi. - Kim Namjoon i Park Jimin.- wskazał krótkim skinieniem na chłopaków przed nami.
- Miło cię poznać. - Namjoon obdarował mnie swoim uśmiechem, szukając czegoś w kieszeni.
- Widziałem cię w zoo. - przyznał Jimin, wsuwając ręce do kieszeni kurtki.
- Co taki chłopak robił w rezerwacie? - spytałam, puszczając jego uwagę mimo uszu, mrużąc oczy.
- Szukał takiej pięknej dziewczyny. - mrugnął.
- Ale ona nie szukała takie pozera jak Ty.- przyznałam, odwracając się w kierunku wyjścia. Otworzyłam drzwi i wchodząc do środka, szukałam wzrokiem Seunggi. Znajdując go w towarzystwie niskiej brunetki, przeszłam przez próg i podeszłam do nich, trzymając ręce w kieszeniach mojej kurtki.
- Seunggi, spadam stąd. - przyznałam.
- Iść z tobą? - spytał, odstawiając piwo na podłogę.
- Zostań i baw się dobrze. - przyznałam, poklepałam go po ramieniu i chcąc jak najszybciej wyjść na zewnątrz, przepchnęłam się do drzwi wyjściowych. Otworzyłam je i wychodząc przed bramkę, wciągnęłam świeże powietrze. Spoglądając w górę na księżyc w pełni, ruszyłam w stronę domu. Wciągając czapkę na głowę, powąchałam swoje dłonie.
- Cholera. - burknęłam pod nosem, wyczuwając smród papierosów, którymi przesiąkła moja skóra. Idąc dalej, wpatrzyłam się w trampki, które miałam na nogach i uderzając o coś z niewielką siłą, cofnęłam się do tyłu. Próbując uratować się od upadku, oparłam się o słupek i łapiąc go dłonią, zatrzymałam się, prostując na równe nogi. Usłyszałam ciche sapnięcie przede mną i zdejmując czapkę z głowy, spojrzałam na wprost.
- Uważaj jak chodzisz. - powiedziałam głośniej, kierując wzrok na twarz osobnika.
- Zapamiętam to już na zawsze. - przyznał z uśmiechem, podchodząc do mnie. - Nic Ci się nie stało?
- Jestem cała. - przyznałam. Wpatrując się w jego oczy i nie mogąc przypomnieć sobie skąd go kojarzę, poprawiłam włosy.
- Przypominasz mi dziewczynę, z którą się wychowałem. - przyznał i odsunął się ode mnie.
- Wiedziałam, że skądś cię kojarzę. - westchnęłam z ulgą.
- Nawoon? - uśmiechnął się.
- Jongdae. - zawtórowałam mu. - Co tutaj robisz?
- Właśnie wybieram się na imprezę. - powiedział. - Może poszlibyśmy razem?
- Tam? - wskazałam na dom, który znajdował się zaledwie kilka metrów od nas. Chłopak kiwnął twierdząco głową. - Właśnie wracam.
- Dlaczego wyszłaś? - spytał zaciekawiony.
- Grupa pijanego bydła, nic więcej. - wzruszyłam ramionami.
- Skoro jest tam, aż tak źle, to może sami wybierzemy się na piwo? - spytał.
- Czemu nie. - przytaknęłam i idąc obok chłopaka, wyszliśmy za róg jednej z ulic. Kupując w sklepie kilka butelek piwa, usiedliśmy w ogródku na tyłach i opierając się o ścianę, jednocześnie otworzyliśmy piwo. Upijając sporą część z butelki, spojrzałam na chłopaka.
- Co robisz w Seulu? - spytałam.
- Dostałam tu propozycję dobrej pracy. - przyznał.
- Wyprowadziłeś się z Bucheon?
- Jakieś trzy lata po tym jak wyjechałaś do Seunggi. - powiedział i wziął kilka łyków piwa.
- Nie rozumiem dlaczego nas nie odwiedziłeś.
- Próbowałem się ustatkować. - spojrzał na mnie i delikatnie się uśmiechnął. - A z drugiej strony nie miałem pojęcia jak zareagujesz. - odwrócił wzrok, skupiając go na butelce piwa. - Nasze pożegnanie nie skończyło się dobrze.
- Byliśmy młodzi i głupi. - wzruszyłam ramionami, nie chcąc wracać do tematu zamieszkiwania Bucheonu.
- Prawda. - powiedział cicho i odstawił butelkę na bok, otwierając kolejną. - Nadal pracujesz w rezerwacie?
- Zajmuję się tam większością rzeczy. - przyznałam, robiąc to samo co on.
- Nie myślałaś o zrobieniu innej kariery? - spytał.
- Myślałam, oczywiście. - westchnęłam. - Ale nie mogę zostawić Seunggi samego.
- A twoi dziadkowie, rodzice?
- Dziadkowie nie żyją. - popiłam słowa piwem.
- Przykro mi. - przyznał.
- Wszystko byłoby dobrze gdyby nie ten rezerwat. - przyznałam lekko poddenerwowana. - Kocham zajmować się tymi zwierzętami, ale ta praca jest niebezpieczna, a zarazem niepewna. Widzę, że Seunggi też się z tym męczy.
- Więc dlaczego jeszcze tego nie sprzedaliście? - zdziwił się.
- To cały dorobek moich dziadków. - powiedziałam z wyrzutem.
- Nie możecie cały czas patrzeć wstecz.
- Ale boję się, że te zwierzęta trafią w niepowołane ręce i stanie się im krzywda. - westchnęłam, wypijając piwo do końca. - Pamiętam, że to dziadek uczył mnie obchodzenia z drapieżnikami. Poświęcał im mnóstwo czasu, darzył miłością i szacunkiem.
- Próbuję to zrozumieć, bo widzę, że czujesz się źle. - podniósł się i wyciągnął dłoń w moją stronę. Podniosłam się z jego pomocą i chwytając go pod ramię, przeszliśmy przed sklep.
- Jongdae, hej. - usłyszałam nagle obok moich ramion. Odkręcając głową w stronę głosu, zauważyłam grupę kilku chłopaków.
- Cześć Jeongguk. - powiedział, witając się kolejno z chłopakami.
- Nie dotarłeś na imprezę. - przyznał i spojrzał w moim kierunku. - Teraz wiem dlaczego.
- Noc jeszcze młoda, prawda? - odpowiedział Jongdae. - To Nawoon. - wskazał na mnie.
- Cześć. - rzucił brunet i spoglądając w stronę wychodzących ze sklepu chłopaków, wrócił wzrokiem do mojego przyjaciela. - Idziesz z nami?
Jongdae spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem, a ja kiwnęłam mu twierdząco głową, po czym dołączył do Jeongguka i jego kolegów.
- Baran. - przyznałam zła, kopiąc mały kamień, który leżał na chodniku.
- Kurwa. - usłyszałam za sobą westchnienie. Obejrzałam się i widząc zaskoczonego Yoongiego, schowałam dłonie w kieszenie. Coraz bardziej czułam, że ukrywanie rąk staje się moim uzależnieniem. - Dlaczego wyszłaś tak szybko?
- Nie mój klimat. - przyznałam wzruszając ramionami. - Jeśli się pośpieszysz, zdążysz do nich dołączyć. Daleko nie mogli odejść.
- A co jeśli chcę zostać z Tobą? - spytał.
- Masz szczęście, bo idę w niesamowite miejsce. - przyznałam, ruszając w stronę swojego domu. Słysząc jak Yoongi biegnie do mnie i dorównuje mi kroku, nieco przyśpieszyłam. Wykładając z kieszeni na piersi klucz, włożyłam go do zamka i przekręciłam. Otwierając drzwi, zaprosiłam chłopaka do środka i przekręcając klucz po drugiej stronie, zostawiłam go w drzwiach.
- Chodź. - powiedziałam, wchodząc po schodach prowadzących na dach. Gdy tylko odsunęłam szklane drzwi i wprowadziłam chłopaka do dach, rozejrzałam się, kierując swój wzrok na rozgwieżdżone niebo.
- Nie myliłaś się. - przytaknął chłopak. - Niesamowicie.
- Usiądź, zaraz wrócę. - nakazałam mu. Zachodząc za róg, spojrzałam na klatki. Biorąc zawieszoną na haku rękawicę, nałożyłam ją na rękę i wyjmując ptaka, poczułam ponownie jego ciężar. Wiedząc, że nie zrobi mi krzywdy, zdjęłam jego kaptur i trzymając drugą dłonią sznur, który przywiązany był do jego nogi, odwiesiłam "czapkę" ptaka za hak. Wyszłam na środek i pokazując drapieżnika Yoongiemu, głaskałam jego głowę. Na początku chłopak nie wiedział jak zareagować. Po chwili jednak podszedł do mnie i spojrzał na ptaka. Wyciągnął do niego dłoń i zaczynając delikatnie gładzić jego pióra, spoglądał na mnie z uśmiechem.